TIBETE LIVRE JÁ!!!

sobota, 20 sierpnia 2011

Drugi post po polsku.

Mialo byc o kwiatach, bukietach, ale nie bedzie. Jakos nie mam na to nastroju. Deszcz pada i ogolnie smutnawo szczerze mowiac... Trudno to wyjasnic. Chociaz w sumie, nie az tak trudno. Moze po prostu boje sie wyrazic glosno to wszystko, co czuje i co klebi mi sie w glowie. Odwieczny strach i rownoczesnie nadzieja na lepsze zycie. Malzenstwo, czy aby na pewno bedzie trwalo zawsze, tak jak chcemy? Co tak naprawde jest wazne? Jestem faktycznie hipiska czy raczej przyczajona materialistka?
Ciezko o tym wszystkim pisac, czy nawet myslec i ulozyc w logiczny ciag..No, nie da sie.
Pieniadze sa wazne, chcemy tego czy nie. Gdy czlowiek opuszcza swoja rodzine i swoj kraj, ktory niekoniecznie sie kocha bezwarunkowa miloscia, ale za to zna sie go i ma sie swiadomosc co i jak, tylko po to, zeby kontynuowac na poziomie biedniejszego krewnego...Cos w czlowieku peka. Moze nadeszla chwila, zeby to przyznac, tu w wirtualnej przestrzeni bloga. Brakuje mi bezpieczenstwa. Mozliwosci kupienia roznych rzeczy, wyjscia do restauracji, wyjazdu weekendowego. Cholera, nigdy nie mialam tego wszystkiego. Zawsze brakowalo. I teraz brakuje jeszcze bardziej. I boli i przeszkadza to bardzo. I wkurza.
A jednak nie jest to takie biale i czarne. Nie mozna obwiniac czlowieka, ktorego sie kocha o to wszystko. Tyle, ze czasem to ma miejsce. Moja ciemna strona buntuje sie, tupie noga i mowi, ze ma dosc. Cholera.
To bardzo trudne jednoczesnie kochac, wspierac, byc wyrozumiala a jednoczesnie czuc sie szczesliwa, gdy tak naprawde ma sie ochote krzyczec, prawda? Sama nie wiem. Ale jedno wiem, moje zycie przecieka mi przez palce, a ja tego naprawde nie chce. I nie akceptuje tego stanu rzeczy. Li i tylko.


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Kwiaty (nie tylko) polskie

No to co, piszemy w koncu po polsku...? Dzis bedzie o kwiatach, ktorych mi cholernie brakuje. W sensie tutaj w mieszkaniu. W sumie to i na ulicach niezbyt wiele sie widzi. Marzy mi sie piekne mieszkanie, takie z dostepem do slonca (pieknie to zabrzmialo, jakbym mieszkala co najmniej w piwnicy huahuahua), gdzie moglabym poustawiac wazoniki z kwiatami... Poki co moge najwyzej powrzucac sobie tutaj zdjecia kwiatow. Lepszy rydz niz nic!






Tak wygladaja w naturze. Za jakis czas stworzymy z nich piekne kompozycje...